
Wobec zbiorowości
„Wolność artysty wynika z twórczego sprzeciwu – będącego darem lub przekleństwem – wobec wszystkiego, co kształtuje życie człowieka” – tak rozpoczyna swój tekst „Wolność w sztuce” Anna Maria Potocka. Jednym z największych konfliktów, z jakimi muszą mierzyć się współcześni artyści, jest swoisty dysonans pomiędzy jednostkową indywidualnością a bezradnością wobec ogólnych konwenansów, założeń i zobowiązań fundujący funkcjonowanie zbiorowości.
Artysta tworzący w zaciszu własnego pokoju, pracowni czy gabinetu, a wytwarzający na potrzeby dzieła swój własny mikrokosmos myślowy jest artystą prywatnym. Swoim działaniem nierzadko wytacza wojnę społeczeństwu, otwierając dyskusję o aktualność kulturowego status quo, podważając skostniały system polityczny czy godząc w mechanizmy wspólnotowego istnienia. Grupa, która prawie zawsze kieruje się wolą podmiotowej wspólnotowości, z jednej strony utrudnia możliwość jednostkowego myślenia, z drugiej zaś strony staje się prowokatorem i kreatorem ożywczego spojrzenia, które pobudzone niedogodnościami partycypacji w uniwersum jednorodnej myśli, ma możliwość realnego zaistnienia. Artysta, przechodząc od sfery prywatnej do sfery publicznej powinien wciąż mieć na uwadze swój niepisany obowiązek, wyrażający się w tym, że jego sprzeciw pozwala społeczeństwu tak naprawdę istnieć. Wykorzystując swoją wolność artystyczną (czy też po prostu wolność ludzką), wnikliwą zdolność analizy, patrzenia głębiej i dostrzegania więcej, daje świadectwo temu, co spoczywa w nim najgłębiej, a jednocześnie – poprzez wystawianie swojej twórczości na światło dzienne – reaktywuje żywiołowość spojrzenia na otaczający go świat. „Leniwa percepcja zostaje zastąpiona postrzeganiem aktywnym”.
W zderzeniu z samym sobą
Talent artystyczny (jeśli ktoś jest w szczęśliwym jego posiadaniu) staje się ścieżką, obfitującą w wybredną percepcję człowieka myślącego samodzielnie, a przez to trwale samostanowiącego o swoim ja. Dzieło artysty nie jest nigdy albo prawie nigdy dziełem przypadku. Artysta konfrontuje się z rzeczywistością, a ta ostatnia staje się zarówno odbiorcą, jak i wektorem jego działań.
Definicja artysty jest niezwykle płynna – co do tego jesteśmy wszyscy zgodni. Jednym ze sposobów jego określenia jest po prostu uznanie za artystę człowieka twórczo myślącego. Taka definicja jest mi zresztą szalenie bliska. Potocka postuluje:
„Artystą jest człowiek dyskutujący ze swoim postrzeganiem świata przy użyciu dzieł sztuki. Taki warunek nie zakłada żadnego talentu, kładąc nacisk na kreatywność wobec własnego życia. Nie zawiera w sobie również zaleceń formalnych. Sposób, w jaki „coś” zostanie ujawnione, a raczej wyobcowane, jest absolutnie dowolny. Można wręcz wyobrazić sobie myślowe dzieło sztuki, polegające na umiejętności zdystansowania się od własnej myśli i postawienia jej w pozycji czegoś zewnętrznego. Takie postrzeganie artysty na pierwszym miejscu stawia prawo do indywidualnej wolności, pasję wobec własnego życia, aktywne podejście do procesów poznawczych oraz tworzenie przekazów w języku prywatnym. Ta definicja pozwala nazywać artystami ludzi o różnych osobowościach i taktykach twórczych”.
Dystans wydaje się punktem kluczowym dla twórczej wolności. To on umożliwia nam uchwycenie siebie jak „ego”, ale też odżegnanie się od niego, by odnaleźć swoje miejsce w kontekście całości. Taka definicja implikuje też wrażliwość na pasmo przemian, jakie zachodzą w ludzkim wnętrzu. Artysta tak jak człowiek będzie się zmieniał, lecz niezwykle ważne jest przy tym, by nie zatracił w sobie owego trzonu osobowości, świadczącego i stanowiącego o tym, że jednostka to indywiduum. Ja to wolność.
Odnalezienie się pomiędzy sferami – osobistą i zbiorową staje się łatwiejsze, a co za tym idzie łatwiej wyrażalne, gdy jesteśmy pewni tego, co nasze. Niemonolityczny odczyt życia, który ma w sobie odwagę zmiany podążającej za wciąż transformującym się światem, a jednocześnie świadomość obłudy i populizmu wyznacza drogę prawdziwej artystycznej wolności. Krytycyzm staje się narzędziem niezbędnym przy kształtowaniu postawy wolnościowej (pojmowanej w znaczeniu indywidualnym, niezobowiązanym kategoriami definicji). Trwałość własnej jednostkowości daje się uchwycić jako gwarant uważności wobec transformacji świata. To, co sprawia, że nasza wolność nie dezaktualizując się, wciąż pozostaje trwała – jako wyimek naszej wewnętrznej potrzeby wyrażania siebie, to moc sprzeciwu i śmiałość krytyki.
„Wiek XX wyzwolił artystę. Teraz nie musi już tworzyć piękna, mówić prawdy, mieć utalentowanych rąk, wiernie odtwarzać rzeczywistości, wyzwalać wzniosłości, sprawiać przyjemności, zachwycać ani wzruszać. Ma być sobą według własnych zasad”.
Właściwe pytanie rodzi się więc wtedy, gdy tkankę swojej prywatnej myśli pragniemy upublicznić – w zapisie publicystycznym, utworze muzycznym, kolorowych plamach naniesionych na płótno czy jakimkolwiek inny przedmiocie działań uznawanym za artystyczny. O ile z łatwością niekiedy przychodzi nam przyznanie się przed samym sobą, czym jest ta intymna refleksja, popychająca nas do tworzenia, tym trudniej jest ją przenieść na kulturowy panteon, nie pozwalając jej zginąć przygniecionej gruzem niedostrzeżenia czy zapomnienia. Artysta niespełniający wymogów kultury, dyktowanych przez czasy i przypisanych czasom, a tworzący sztukę, która w konsekwencji stanie się historią sztuki i wyznaczy bieg nowych czasów to artysta prawdziwy. Nie chodzi tu bynajmniej o łatwe prowokacje czy ekspozycje naiwnie buntowniczego stosunku do świata zewnętrznego, a refleksje nawet jeśli rodzącą się ze spontanicznej umysłowej trzeźwości to taką, która do myślenia pobudza także innych – bez względu na to w jaki sposób.
Czy można mieć nadzieję na wolność?
W tekście „Świadomość niewoli jest początkiem wolności” Potocka dostrzega, że wolność rodzi się z ciekawej dystynkcji wobec niewoli. Wolność istniejąca samoistnie, bez żadnej kontry, bez właściwego sobie zaprzeczenia nie posiadałby tej obezwładniającej mocy, jaką niewątpliwie ma. „Wolność to prawo do kształtowania samego siebie”. Istnienie takiego świata zdaje się swoistą utopią – „Zapewne w tak doskonałym świecie wolność byłaby niezauważalną częścią istnienia”. Wolność stałaby się podmuchem wiatru, który jest na tyle oczywisty, że prawie go ignorujemy. Interesują nas tylko kierunek i zwrot zdarzeń. Świat absolutnej wolności jest tak samo pociągający, jak przerażający.
Wolność w aktualnym wydźwięku nigdy nie jest wolnością definicyjną, a jedynie pragnieniem i poszukiwaniem zaprzeczenia niewoli. Pomiędzy wolnością a zniewoleniem trudno z kolei szukać obszarów szarości, hybryd, niezdefiniowanego pomiędzy. Czujemy się albo całkowicie zniewoleni, albo wyzwoleni – na tyle w jakim stopniu to możliwe. To, co winno interesować sztukę to jak przezwyciężać niewolę – w każdej możliwej formie i zmierzać w stronę wolności. Sztuka jest jak życie wiecznie rozwydrzonej młodości, która nie znając granic ustanowionych przez innych, postanawia wyznaczyć własne. Artystyczna wolność niczym oda pochwalna do nieposłuszeństwa, nonkonformistyczny hymn na grobie tradycji pragnie przemiany. „Sztuka nie zmienia świata, sztuka zmienia ludzi”.
Świat podaje sztuce pomocną dłoń, bo wie, ile może dla niego zdziałać. Jeśli sztuka jest kontestacją, zaprzeczeniem oczywistości, wreszcie rozdrapaniem starych ran światopoglądowych to broni jednocześnie absolutnie fundamentalnych wartości.
„Kultura wspiera sztukę, buduje jej muzea i galerie właśnie w tym celu, dla spełniania tych zadań. Sztuka jest narzędziem społecznym, służącym do tego, aby wyzwalać nas z więzienia cudzych światopoglądów”.
Doskonałe podsumowanie na ten temat pada w Przedmowie do tomiku Miłosza „Ocalenie”, o którym pisała Maria Janion w książce „Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś?”.
Czym jest poezja, która nie ocala
Narodów ani ludzi?
Wspólnictwem urzędowych kłamstw,
Piosenką pijaków, którym ktoś za chwilę poderżnie gardła,
Czytanką z panieńskiego pokoju.
Kryzys jako narzędzie stwarzania
Istnieje ten szczególny rodzaj sztuki, „która choć nie rozwiązuje problemów politycznych zanurza się w polityczność i »czyni wątpliwym to, co oczywiste; wątpliwość racją swego bytu, a kryzys – swym środowiskiem«”. To, co sztuka wyraża jako krytyczne w sensie opisanym wyżej, zdaje się czymś fundamentalnym i stającym u podstaw wolności właśnie. Sztuka, która wyczuwa struny – zarówno emocjonalne, jak i te intelektualne drgające u podszewki społecznych zjawisk – dotyczących przecież nas wszystkich, funkcjonuje sprawniej i jest bardziej wydajna w kształtowaniu świeżego spojrzenia. I choć świat artystyczny postawiony jest niekiedy wobec niewyobrażalnych wręcz sprzeczności, sprawiają one tylko, że artystyczna przestrzeń, musząc się z nimi mierzyć, szuka własnych dróg krytycyzmu. Wtedy też jest w stanie dotykać zdarzeń natury politycznej, nie definiując ich przy tym w sposób bezpośrednio dosłowny. Demokracja tak jak ją opisuje autor książki „Sztuka w czasach populizmu”, rządzi się prawami konfliktu. Artysta tworzący w takich warunkach, skazany jest na konfrontację z systemem politycznym, w którym zanurzony – żyje, wprowadzając tym samym światło w obszary – jak mogłoby się zdawać – dotychczasowej ciemności.
„Sztuka jest niezbędnym dla demokratycznego społeczeństwa elementem utrzymywania go w stanie permanentnej przemiany, bo sztuka nie znosi stagnacji ani ustalonych raz na zawsze reguł. Sztuka jest tym obszarem, w którym możliwe jest negocjowanie nieusuwalnych zadawałoby się sprzeczności i paradoksów, po to, by mogły pojawić się nowe pomysły na nasze bycie w świecie”.
Jakkolwiek niepozostająca wolną od konfliktów sztuka jest obszarem dość swobodnego (przynajmniej myślowo) działania. Nie można jednak przy tym zapomnieć, że sztuka staje się często sferą, która zobowiązana jest chociażby finansowo wobec otaczającej ją rzeczywistości polityczno-społecznej. Sztuka nie jest wolna od konfliktu, tak jak nie jest wolna od uczestniczenia (chociaż pośredniego) w świecie rzeczywistości zewnętrznej. Rodzi się tym samym pytanie o rodzaj tej wzajemnej relacji. Jak na razie pozostawione chyba bez odpowiedzi.
„Polityczna samoświadomość sztuki powinna się objawiać w krytycznym spojrzeniu na siebie samą”. Niewielu jest takich artystów i artystek, którzy potrafią udźwignąć ciężar poprzedniego zdania. Ci z nich, dla których jest to możliwe w ramach swojej polityczności, powinni raz po raz zadawać ciosy w skostniałą tkankę wyobraźni zbiorowej, powinni wychodzić naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa. Musi w niej być i twórcze spełnienie i jednostkowa odrębność i nieobiektywność własnej percepcji. Musi sięgać dalej niż to, co powszechnie dostępne – w ramach swojej wolności zaglądać pod kurtynę zdarzeń.
Bibliografia:
- Potocka Maria Anna, Wolność w sztuce, MOCAK Forum nr 2/2013 [7], Kraków 2013.
- Potocka Maria Anna, Świadomość niewoli jest początkiem wolności [w] Sztuka i wolność : psychoanalityczna refleksja nad znaczeniem twórczości, Kraków 2014.
- Janion Maria, Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś, Warszawa 2018.
- Wasilewski Marek, Sztuka w czasach populizmu, Warszawa 2021.
Karolina Broda